Wszyscy razem szliśmy na południe od drzewa. Do krainy gdzie włada ogień.
Czyli naszym kolejnym przystankiem na trasie, był Pazur Smoka. Miałam przeczucia że to nie będzie za przyjemne doświadczenie. Nagle zaburczało mi w brzuchu, najwyraźniej Bejal to usłyszał bo powiedział:
- Musimy coś upolować, bo inaczej tu zginiemy…
- Tylko co?
Aoime niepewnie wystąpiła naprzód
-
Myślę, że dałabym radę wraz z Nikitą rzucić pewne zaklęcie, które
pozwoli nam wytrzymać dłużej bez jedzenia. Ale działa ono na wyłącznie
dobę... - Spojrzała na moją siostrę a ona na to rzekła:
- Tak, myślę, że damy radę.
Wadery odeszły trochę na bok, i zaczęły mamrotać jakieś tajemnicze słowa, po chwili czułam się najedzona do tego stopnia, jakby sama zjadła wielkiego jelenia. Spojrzałam na inne wilki, widać że tez tak się czuli jak ja. Mogliśmy teraz wyruszyć naprzeciw następnemu amuletowi.
Podeszliśmy powoli do wąwozu, był przeogromny. Tam ponoć znajdował się smok, ale nie wiadomo. Czułam się jakbym szukała Igły sosny w wysokiej trawie. A przecie smok jest bardzo duży.
Próbowałam coś zobaczyć w mroku tegoż wąwozu, gdy nagle ujrzałam błysk złotych ślepi gada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz