Kiedy zebraliśmy się na terenie Watahy Wiosny, miałam gęsią skórkę. Zgłosiłam się do Grupy Poszukiwawczej, bo było mi po prostu żal tych cierpiących dusz, pewnie jak wszystkim. Nie dość, że w życiu musiały sobie radzić, to jeszcze po śmierci będą cierpieć! Nie usiedziałabym w miejscu, gdybym się nie zgłosiła, musiałabym wiedzieć, co dzieje się w Portalu Umarłych Dusz. Tak więc wszyscy razem skoczyliśmy, nie wiedząc co nas czeka, ale z nadzieją, że pomożemy IM.
***
Spadaliśmy. Muszę przyznać, że trochę się przeraziłam. Myślałam, że będzie tam mrocznie, na każdym kroku coś strasznego. Lecz, gdy już wylądowaliśmy ( ja jak zwykle wywaliłam się ), wstałam, otrzepałam się i rozejrzałam. Moim oczom ukazał się przepiękny widok, nawet ładniejszy niż po drugiej stronie. Pięknie niebieskie niebo, przysłonięte pięknymi, kłębiastymi chmurami. Trawa była nad wyraz zielona, kolor prawie pastelowy, przecudny. Nagle z transu wybawił mnie jęk, jęk krzywdzonych dusz i głos Bejala:
-Chodzimy tam.
Miał namyśli las... Las, który od tej chwili wydał mi się mroczny, a jeszcze przed chwilą był przecież taki piękny... Ale to tylko złudzenie. Ruszyliśmy do początku naszej przygody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz