wtorek, 19 lutego 2013

(Wataha Mroku) -od Rose


                   Wszystko poszło po naszej myśli. Drzewo Życia pokonało smoka i mieliśmy go z głowy. Mam tylko jedno pytanie - Jak niechodzące drzewo mogło powalić takiego olbrzyma? No rozumiem, ma te "nieziemskie" gałęzie, ale czy to by wystarczyło? Przecież mógł je podpalić.. No ale raczej mi nie wyjaśni, jak przebiegła walka. Drugą dobrą wiadomością jest to, że Sunshine, Diana i Mortic wyszli żywi z "żołądka" drzewa. Bardzo zależało mi żeby samiec Mroku szybko się wydostał. Był mi i w ogóle wszystkim, bardzo potrzebny. Sama nie dałabym rady z ostatnim amuletem, ale co dwie głowy to nie jedna.
                    Byliśmy w połowie drogi, gdy Verna podeszła do Bejala. Miała takie dziwne spojrzenie... Chyba wszyscy to zauważyli.
-Wiesz Bejal… ja… ja dziękuję za zaufanie w czasie wczorajszej akcji.
-Wiedziałem, że dacie sobie sami radę. Przecież latacie, a smok był zbyt ociężały aby za wami lecieć. Ledwo chodził…- przerwał na chwilę po czym dodał.- Chciałaś zapytać się o coś jeszcze?
Hm, ciekawe, o co Alfie Lata chodziło. Może nie powinniśmy słuchać? Może to prywatna sprawa? Tak czy inaczej, i tak słuchałam. Byłam ciekawa, dlaczego wadera tak dziwnie się zachowuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz