Rapix nieco mnie wystraszyła ale nie okazywałem tego. Postanowiliśmy się ścigać, jednak w trakcie wyścigu coś się Rapix stało i zemdlała. Spadała z wielką szybkością i nie mogłem ją złapać. Aż uderzyła w ziemię. Stanąłem koło niej. Nie wiedziałem jak jej pomóc i co się stało. Wziąłem ją na grzbiet i zaniosłem do Medyczki u której byłem troszkę wcześniej. Po paru godzinach, długiego stania przed jaskinią wyszła Rapix.
- Rapix ! Ty żyjesz. – Ucieszyłem się na jej widok. – Dobrze się czujesz?
- Niezbyt. Nie wiesz co to było? – Zapytała się mnie. Ja spojrzałem na nią ze zdziwieniem;
- Nie mam pojęcia.
Odprowadziłem ją do jaskini i nastała noc.
- Zostaniesz z nami? – Zapytała się.
Odmówiłem. Nie chcę do żadnej watahy ani nic. Ale… chciałem być obok Rapix.
Położyłem się obok drzewa. I zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz