-Co Ty tutaj robisz? -Zapytał Bejal.
-Ja no...- Sunshine zaczęła się jąkać. Przerwałam jej.
-Ej, czujecie zapach padliny w pobliżu? Jakoś tak na terenie Watahy Zimy?
Nie czekając na odpowiedzieć Bejala i Sunshine, pobiegłam za zapachem
Stanęłam na linii drzew z Bejalem i Sunshine. Zaczynała się polanka. Na niej ujrzałam martwe ciało wilka. Basior stanął jak wryty i z bladł. Którzy powoli został jedzony przez paskudztwa żywiące się właśnie padliną.
Przypatrzyłam się dobrze z oddali zmarłemu wilkowi.
-Nie, nie, nie! -Zaczęłam krzyczeć. Był to White King. Zaczęłam biec do jego zimnego ciała ze łzami w oczach. Bejal próbował mnie zatrzymać, odepchnęłam go i pobiegłam do umarlaka. Po chwili dobiegły do mnie dwa wilki ognia. Padłam koło basiora który nigdy nie zazna ciepła, płacząc jeszcze bardziej od ponurych myśli. Bejal podszedł do mnie. Spojrzałam mu w oczy.
-Ty! Ty to mu zrobiłeś! -Powiedziałam z sykiem.
Za basiorem nagle stanął duch White Kinga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz