Od uratowania Bejala wkoło zapanowała nuda. Wszyscy wokół mnie byli zajęci, nawet Evanestencia. Właściwie nie przeszkadzała mi samotność. Większość czasu spędzałam w Jaskini Białych Róż. Nikt oprócz mnie tu nie przychodził, przez wzgląd na wydarzenia, które miały tu miejsce. Po tym, jak coś nie pozwoliło wejść do jaskini Bejalowi wataha wolała trzymać się od niej z daleka. Trochę mnie to smuciło, ale przynajmniej odzyskałam swoją kryjówkę. W zasadzie sama też nie wiem co o tym myśleć, jednak nie obawiałam się. Od zawsze jaskinia była dla mnie schronieniem, dlatego miałam przeczucie, że i tym razem będzie mnie chronić, na szczęście nie pomyliłam się.
Od śmieci i powrotu do życia Bejala ciągle przyłapywałam się na myśleniu o nim. Trochę mnie to niepokoiło. Daniel od naszego wypadu po krainie nie odezwał się do mnie słowem, mogłam się domyśleć, że tak będzie. Nie mam szczęścia w miłości, powinnam pamiętać pierwszą lekcje. Od teraz koniec z facetami. Mimo wszystko, jestem odpowiedzialna za moje stado i nie mogę zawracać sobie głowy takimi głupotami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz