wtorek, 12 lutego 2013

(Wataha Wiosny) -od Sunshine

             Cieszyłam się, że Bejal powrócił do życia. Ale coś mnie w nim zaniepokoiło. Wyglądał na dość zmieszanego. Ale nie tylko to mnie martwiło, cały czas czułam na sobie czyjeś spojrzenie, ale nikt się na mnie nie patrzył. Gdy już byliśmy na  terenie naszej watahy, Bejal zaczął nas przepraszać:
-Nie chciałem was przestraszyć... Ostrzegałem was tak długo jak tylko mogłem. Napis, który wyryłem na ziemi, który odczytała Verna...Słowa jakie do was wypowiadałem... Ja nie chciałem was zaatakować. Ale gdy byłem już po drugiej stronie, no wiecie byłem duchem. To poszedłem do Portalu Umarłych i tam zobaczyłem setki jak nie tysiące biednych dusz proszących o pomoc. My... my musimy pomóc, bo jak nie my to kto to zrobi?
             Wszyscy spoglądali na niego jak na szaleńca, ale nie ja. Wiem jak się czuł, na początku gdy dołączyłam do tej watahy  nikt mi nie wierzył, że ja widzę duchy. Ciekawe, czy gdybym to teraz powiedziała, on by uwierzył. 
- Ale jesteś całkiem pewny? – zapytałam z niedowierzaniem
- Tak przecież wiecie, ze nie kłamie – odpowiedział basior
Po czym ja przestałam słuchać, cały czas myśląc o tej sprawie. Potem położyliśmy się spać. Ja  chyba zasnęłam jako pierwsza, tak jak zwykle. Nic mi się nie śniło,  obudziłam się, o dziwo, dosyć wcześnie, gdy wschodziło słońce. Kiedyś spałam do południa. Wyszłam przed jaskinię, po czym usiadłam i obserwowałam wschodzące słońce. Piękny widok.  I wtedy usłyszałam głos. Głos, którego nie znałam.
- W was nasza nadzieja... – powiedział głos, rozchodzący się echem w moich uszach.
- Kim jesteście? O co chodzi? –zapytałam zlękniona.
             Ale zobaczyłam tylko kilka białych postaci które po chwili zniknęły, a ja powolnym krokiem powracałam do jaskini.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz